Początkowy charakter wyprawy miał być zupełnie inny. Głównym celem było dotarcie do Kotliny Nysy Kłodzkie a trasa Warszawa-Częstochowa miałem pokonać w ramach rozgrzewki aby gdzieś za Częstochową spotkać się z Wojtkiem z Łodzi. Cóż życie jest nieprzewidywalne i okazało się, że była to klasyczna majówka jak co roku spędzona na samotnej tułaczce po pięknych i dzikich okolicach Polski.
Dzień 1.
Pobudka skoro świt, szybkie i obfite śniadanko, całus dla żony i dzieciaków (jeszcze śpią) i mozolne znoszenie z 4 piętra roweru i całego dobytku.
Następnie kilkanaście km moją codzienną trasą do pracy i odbijam w kierunku Powsina. Następnie Czersk i uciążliwa ruchliwa droga na Kozienice. Tempo miałem szybkie ale pozycja mi jakoś nie odpowiada wiec co kilkanaście km przystawałem i zmieniałem ustawienia siodła. Wreszcie pod Warką robię dłuższy postój i znajduje optymalną pozycję. Od tej pory jedzie się znacznie lepiej a i droga znacznie się poprawia tzn ruch jest mniejszy a krajobrazy ciekawsze.
Dalej podróżowałem wzdłuż Pilicy i gdy minąłem Białobrzegi odczułem pełny komfort psychiczny jaki daje poruszanie się po mało ruchliwych drogach lokalnych.
Te okolice znam ale tylko i wyłącznie zza okien samochodu więc jestem zszokowany jak przy obleśnej głównej drodze mogą być piękne i ciche malownicze drogi lokalne. Mam w sakwie Pascala wiec trasę tak dobieram aby zobaczyć jak najwięcej „atrakcji”. I tak odkrywam, ze przewodnik jest niekompletny gdyż nic nie wspomina o kameralnej zabudowie Nowego Miasta nad Pilicą. Co więcej tuz za miastem widzę wspaniałe podmokłe tereny otoczone rzadkim laskiem. Widok cudowny!
Nad Pilicą dostrzegłem taki oto zatopiony las.
Natknąłem się także na kilka pałacyków...
... i dworków.
Dojeżdżam do Spały.
Pierwszy nocleg. Brak dokładnej mapy zmusił mnie do spania w środku lasu zamiast nad rzeką.
Statystyka dnia:
Dystans: 143,90 km.
Czas jazdy: 8,22 h.
Prędkość średnia: 17,2 km/h
Dzień 2.
Dzisiaj skoro świt czeka mnie w Tomaszowie Mazowieckim oglądanie źródełek wspominanych w przewodniku Pascala. Jadę wiec trasą chociaż droga prowadzi już w mieście a ruch i stan nawierzchni nie jest najlepszy. Po źródełku nie spodziewam się niczego rewelacyjnego aż tu nagle… po środku niewielkiego lasku widzę małe jeziorko z krystalicznie czysta woda.
Wspaniały widok! Dzięki, dla takiego widoku warto było trochę czasu pomęczyć się wśród spalin.
Ale Tomaszów jeszcze jednym widokiem mnie zaskoczył. Na wyjeździe z Tomaszowa poruszałem się po terenach przemysłowych czyli z jednej strony tory kolejowe a z drugiej strony fabryka pustaków czy też innej galanterii dla budownictwa, jednym słowem tereny księżycowe aż w pewnym momencie natrafiam na oazę lasu i pośród niego jezioro. Czegoś takiego nigdy nie spodziewałbym się w takim miejscu. Takie są właśnie zalety podróżowania na rowerze po drogach lokalnych.
Kolejna atrakcja z przewodnika to atrakcja architektoniczna położona w Wolborzu. Aby tam dotrzeć musiałem pokonać gierkówkę. Na szczęście trwał na niej remont więc światła i zwężenia dużo w tym dopomogły.
Wolbórz.
Było gorąco wiec wykorzystywałem każdą okazję na chwilę ochłody.
Skrót lasem w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego.
Sulejów.
Podróżując lokalną drogą wyjechałem na łąkę - pastwisko.
Nocleg nad Pilicą. Aby tu dotrzeć musiałem przejść przez kilka rowów więc wizyta nieproszonych gości była mało prawdopodobna.
Statystyka dnia:
Dystans: 109,70 km
Czas jazdy: 6,24 h
Prędkość średnia: 17,1 km/h
Dzień 3
Ten dzień wspominam najgorzej albowiem niemalże od samego rana padało i było chłodno a w dodatku teren przez który przejeżdżałem w ogóle nie obfitował w żadne przewodnikowe atrakcje.
Także był to smętny dzień ale nie nudny. Odkryłem Przedborski Park Krajobrazowy .
W okolicach Włoszczowej natrafiłem na szlak rowerowy więc dla urozmaicenia zdecydowałem się nim pojechać. Początkowo szlak prowadził po równiutkim asfalcie przez sam środek starego lasu.
Jednak po kilku km ta sielanka się skończyła bo z niewiadomych dla mnie powodów szlak także się skończył. Jechałem teraz po piaszczystej drodze, która była coraz węższa i węższa aż wreszcie zanikła.
I znowu zabłądziłem. Jadę piaszczysto-kamienistą drogą poprzez zabite dechami wsie. Jednak po chwili wyjeżdżam na asfalt i na czują obieram właściwą drogę. Z powrotem jestem na głównej drodze. Dojeżdżam do miasteczka
Wieczorem natknąłem się na potężną ulewę i zmokłem do suchej nitki. Rozbijałem się nieopodal miasteczka Mstów ( nad Wartą). W nocy deszcz ustał i pojawił się silny wiatr. Lokalizacja namiotu sprawiła, że o poranku był absolutnie suchy podobnie jak ubranko rozwieszone pomiędzy drzewami.
Statystyka dnia:
Dystans: 92,5 km
Czas jazdy: 6,30 h
Prędkość średnia: 14,3 km/h
Dzień 4.
Tradycyjna pobudka o 6:00, śniadanko na gorąco, rytuał pakowania i 8:00 jestem w drodze. Pokazują się pierwsze wapienie i ...
...zaczynają się już większe pagórki.
Zbliżam się do Olsztyna koło Częstochowy ( na zdjęciu w oddali charakterystyczna wieża klasztoru).
Pierwsze spojrzenie na zamek w Olsztynie. Jeszcze przez teleobiektyw.
A teraz już z bliska.
Bika musiałem zostawić na parkingu.
Po zwiedzeniu zamku wjeżdżam na szlak rowerowy i doznaję szoku: tylu rowerzystów się w tych okolicach się nie spodziewałem. Czuje się świetnie chociaż wśród nich jestem jedynym sakwiarzem.
Napotykam się także na grupkę motorowych wędrowców. Ponownie spotkaliśmy się pod sklepem.
...zamek Ostrężnik.
W Jurze jest wiele źródeł i strumyków.
Zamek Mirów.
Zamek Bobolice.
Wapienne ostańce.
Jura Krakowsko-Częstochowska jest piękna, teren jest wspaniały do uprawiana wycieczek na rowerach górskich ale od sakwiarza wymaga niesamowitego przygotowania kondycyjnego.
Zamek Żdów.
Wieczorem byłem w środku centrum turystycznego. Odjechałem boczną droga niespełna kilka km. Od razu zapanowała cisza i spokój. Znalazłem także ciche miejsce na nocleg nad strumieniem, rzeki Białka. Rozbijam więc namiot, szybka kąpiel w lodowatej wodzie i już zaszywam się w ciepły śpiwór Alpinusa.
Statystyka dnia:
Dystans: 86,90 km.
Czas jazdy: 6,04 h.
Prędkość średnia: 14,3 km/h
Dzień 5.
Chwila oddechu od pagórków Jury. Panorama na Zamek Morsko.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Ogrodzieniec
.
.
.
.
,
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Zamek w Ojcowie
.
.
.
.
.
.
.
Brama Krakowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz